Tło
Mark Zuckerberg postanowił zostać libertarianinem
29-09-2024

Postaci Marka Zuckerberga chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. W dzisiejszym świecie już sam dźwięk nazwiska Zuckerberg wydaje się tak samo znajomy jak nazwiska Gates, Musk czy Jobs. Nie dziwi zatem zainteresowanie, z jakim opinia publiczna i media śledzą każdą informację związaną z tego typu prominentnymi postaciami. Tym razem jednak wiadomość, jaka obiegła świat, zszokowała wszystkich: Zuckerberg oświadczył, że został libertarianinem!

Mark Zuckerberg: libertarianin z konieczności

Mark Zuckerberg — szef Meta, czyli właściciela Facebooka i Instagramu — rzekomo przechodzi na pozycje libertariańskie, a przynajmniej tak sugerują niedawne doniesienia „New York Timesa” oraz komentarze osób z jego najbliższego otoczenia. Nowa wersja światopoglądu Zuckerberga ma łączyć w sobie liberalizm gospodarczy z liberalizmem obyczajowym. Na pierwszy rzut oka wygląda to na ideologiczną rewolucję i zmianę światopoglądu o 180 stopni. Czy jest to jednak autentyczna zmiana przekonań? A może raczej wyrachowana, pragmatyczna kalkulacja biznesowa?

Nie oszukujmy się — Zuckerberg nie jest ikoną wolnościowych wartości, a jego najnowsze decyzje zdają się bardziej wpisywać w schemat koniunkturalnej gry niż w nagłe zainteresowanie libertariańskimi ideami. Facebook od lat oskarżany jest o cenzurowanie treści, manipulację informacyjną i brak przejrzystości. Nagle jednak, gdy wiatr zmian politycznych zaczął wiać z innego kierunku, prezes Meta postanawia ograniczyć cenzurowanie dyskusji na kontrowersyjne tematy? Trudno tu doszukiwać się spójności ideologicznej.

Wygląda na to, że rewolucja pożera własne dzieci, bo „Zuck” żali się, że władze zaczynają kontrolować Facebook. Etatyzm jest świetny, kiedy to my czegoś komuś zabraniamy, ale kiedy to nam czegoś zabraniają, to jesteśmy libertarianami? Zuckerberg nie różni się niczym od lewicowych działaczy na całym świecie, którzy w zależności od potencjalnych korzyści przechodzą na konkretne pozycje ideologiczne.

Kalkulacja czy przekonania?

Wielu libertarian uznałoby, że prawdziwe wartości wolnościowe obejmują swobodę wyrażania siebie oraz sprzeciw wobec nadmiernej kontroli – niezależnie od tego, kto jest u władzy. Tymczasem Zuckerberg przez lata współpracował z administracją pod rządami Partii Demokratycznej, dostosowując politykę swojej platformy społecznościowej do oczekiwań rządu. Sam zresztą przyznał, że Meta była pod naciskiem administracji Biden-Harris, która miała wpływ na cenzurowanie niektórych treści – czego obecnie prezes Meta publicznie żałuje.

Zamiast odważnego stanięcia na barykadach wolności słowa, obserwujemy próbę pozyskania sympatii ze strony polityków, którzy mogą wkrótce odzyskać władzę. Zuckerberg, jak przystało na wytrawnego gracza, już przygotowuje się na potencjalną zmianę układu sił w Waszyngtonie. Ostatecznie, jeśli jeden zestaw zasad nie działa, można szybko przestawić się na drugi — zwłaszcza gdy na szali jest przyszłość całej jego korporacji.

Pragmatyzm w świecie polityki

Dowodem na polityczną grę Zuckerberga jest również próba naprawienia relacji z byłym prezydentem Donaldem Trumpem, którego Facebook zbanował po zamieszkach na Kapitolu 6 stycznia 2021 roku. Według doniesień Zuckerberg już dwukrotnie rozmawiał tego lata z Trumpem, co zbiegło się z przełomowymi wydarzeniami politycznymi, w tym nieudanym zamachem na życie byłego prezydenta. Dla przypomnienia, zbanowanie Trumpa na Facebooku miało charakter bezterminowy — dopóki obecna ekipa nie uznała, że można wrócić do tematu.

Działania Zuckerberga nie ograniczają się jednak wyłącznie do wykonywania przyjaznych telefonów. W celu poprawy swojego wizerunku wśród konserwatywnych mediów i prawodawców, prezes Meta zatrudnił Briana Bakera, prominentnego stratega Partii Republikańskiej. Prawdopodobnie chodzi o złagodzenie negatywnego wizerunku i umiejscowienie swojej osoby oraz firmy jako potencjalnych partnerów dla konserwatywnej części establishmentu. Pytanie brzmi: ile w tym wszystkim jest szczerości, a ile czysto politycznego pragmatyzmu?

Zmiana trendu w Dolinie Krzemowej?

Zmiana politycznych barw Zuckerberga jest częścią szerszego trendu w Dolinie Krzemowej. Niegdyś była ona bastionem Partii Demokratycznej, podczas gdy obecnie wielu dyrektorów technologicznych zaczyna romansować z politykami z prawej strony amerykańskiej sceny politycznej. Elon Musk — dawniej politycznie neutralny — otwarcie poparł Trumpa, a inne korporacje technologiczne subtelnie przesuwają się w prawo. Scenariusz absolutnie niemożliwy jeszcze kilka lat temu powoli materializuje się na naszych oczach. Dla wszystkich staje się jasne, że społeczeństwo zmęczone upolitycznieniem światowych gigantów technologicznych nie chce już dłużej popierać polityki korporacji, które otwarcie współpracują wyłącznie z wybranymi ruchami politycznymi i ideologicznymi.

Ale czy oznacza to, że miliarderzy z Doliny Krzemowej naprawdę zmieniają swoje poglądy? Wątpliwe. Bardziej prawdopodobne jest, że zmieniają się realia polityczne, a giganci technologiczni wiedzą, jak się do nich dostosować. To nie ideologia, lecz pragmatyzm rządzi ich decyzjami. Zuckerberg dostrzega, że czasy politycznego komfortu pod skrzydłami Partii Demokratycznej mogą dobiegać końca, więc próbuje zabezpieczyć się na przyszłość. Ale czy jest w stanie tego dokonać?

Libertarianizm czy oportunizm?

Prawdziwy libertarianin nie zmienia poglądów z dnia na dzień ani nie dostosowuje swojej ideologii do tego, kto ma większą szansę na zdobycie władzy. Zuckerberg może i rzuca hasła o liberalizmie gospodarczym i liberalizmie obyczajowym, ale czy jest gotów stanąć w obronie prawdziwej wolności — nawet jeśli oznaczałoby to konfrontację z systemem?

Trudno uwierzyć, że prezes Meta nagle stał się orędownikiem wolności, skoro przez lata opowiadał się za ściśle regulowanym środowiskiem medialnym i politycznym, gdyż czerpał z tego tytułu gigantyczne korzyści.

Jego obecne ruchy nie wydają się być wyrazem autentycznego przekonania. Bardziej przypominają chłodną kalkulację: zabezpieczenie wpływów, dopasowanie się do zmieniającego się klimatu politycznego i przygotowanie na ewentualną zmianę władzy. Światem „Zuckerbergów” kieruje bowiem polityczny oportunizm, a nie ideologia.

Libertarianizm to tylko maska, którą można zdjąć, kiedy przestanie już być potrzebna. Nie zmienia to jednak faktu, że ruchy ze strony zarówno Zuckerberga, jak i innych technologicznych molochów warto śledzić z ogromnym zainteresowaniem. Czy czeka nas rewolucja na miarę Twittera, i czy Meta pójdzie w ślady Elona Muska, stając się nowym X? Wszystko stanie się jasne po listopadowych wyborach w Stanach Zjednoczonych. Wtedy bowiem maski opadną, a my zobaczymy prawdziwe twarze czołowych postaci Doliny Krzemowej.

Stowarzyszenie Libertariańskie