Tło
Kluczowe wybory dla przyszłości Argentyny
24-10-2025

Już w tę niedzielę, 26 października, w Argentynie odbędą się wybory połówkowe do krajowego parlamentu. Siedem zarejestrowanych komitetów będzie w nich walczyć o głosy wyborców, którzy zadecydują o obsadzeniu 127 z 257 miejsc w Izbie Deputowanych oraz 24 z 72 miejsc w Senacie. Będą to jednocześnie pierwsze ogólnokrajowe wybory odbywające się w czasie urzędowania libertariańskiego prezydenta Javiera Mileia – i mogą okazać się kluczowe dla dalszych losów jego programu radykalnie wolnorynkowych reform.

Stanowiąca zaplecze parlamentarne prezydenta koalicja La Libertad Avanza (LLA) była bowiem dotychczas partią mniejszościową, dysponującą zaledwie czterdziestoma deputowanymi i sześcioma senatorami. W efekcie Milei i jego środowisko zmuszeni byli do zawierania doraźnych sojuszy z innymi partiami i akceptowania licznych kompromisów. Od wyników niedzielnego głosowania zależy więc, czy LLA stanie się siłą mogącą samodzielnie kształtować argentyńskie prawodawstwo (lub przynajmniej uniemożliwiać opozycji obchodzenie prezydenckiego weta), czy też będzie jeszcze bardziej zdana na łaskę koalicjantów.

Przedwyborcze sondaże nie wskazują w sposób jednoznaczny wyborczego faworyta – w zależności od organizatora badania i dnia jego przeprowadzenia niewielką przewagę osiąga naprzemiennie LLA i peronistowska koalicja Unión por la Patria. Na korzyść obozu rządzącego przemawiają wyniki gospodarcze z ostatnich kilku miesięcy: spadające bezrobocie i współczynnik ubóstwa, obniżenie i ustabilizowanie inflacji oraz umiarkowany wzrost PKB. Kulą u nogi pozostaje dla niego natomiast niedawna, bolesna przegrana w wyborach prowincjonalnych stołecznego okręgu Buenos Aires oraz ciągnące się za siostrą prezydenta oskarżenia o korupcję.

Dodatkowym czynnikiem budzącym skrajne opinie okazało się wsparcie finansowe w wysokości 40 miliardów dolarów udzielone Argentynie przez Stany Zjednoczone na mocy decyzji Donalda Trumpa. Z jednej strony pozwoliło ono ustabilizować chwiejący się kurs argentyńskiego peso i poprawić nastroje na tamtejszej giełdzie. Z drugiej jednak wzbudziło to wśród Argentyńczyków obawy o budowanie „kolonialnej podległości” wobec USA. Wspomniany ruch spotkał się również z krytyką ze strony amerykańskiej i międzynarodowej opinii publicznej, zarzucającej prezydentom obu państw sprzeniewierzenie się głoszonym przez siebie ideom.

Czy libertariańska „terapia szokowa” w Argentynie będzie miała szanse przyspieszyć, czy też czeka ją gwałtowne hamowanie? Tego dowiemy się już w najbliższą niedzielę.

Stowarzyszenie Libertariańskie