Siódmego września w Argentynie odbyły się wybory do regionalnej egzekutywy w prowincji Buenos Aires. Odnosząca dotychczas w większości pasmo sukcesów libertariańska koalicja La Libertad Avanza (LLA) pod wodzą Javiera Mileia tym razem poniosła wyraźną porażkę, uzyskując 34% głosów. Zapewniło jej to drugie miejsce za cieszącą się 47-procentowym poparciem, peronistowską Fuerza Patria.
Choć stolica Argentyny i otaczający ją okręg wyborczy mają od lat reputację bastionu peronistów, Javier Milei i jego zwolennicy nie ukrywają, że w tegorocznych wyborach regionalnych liczyli tam na lepszy wynik, zważywszy na gospodarcze osiągnięcia libertariańskiej administracji – przede wszystkim na polu walki z inflacją. Ta bowiem na przestrzeni ostatniego roku zmniejszyła się wprost spektakularnie, spadając w ujęciu rocznym z poziomu 236% do 33% pod koniec sierpnia tego roku. Imponujący spadek zanotował również wskaźnik ubóstwa, osiągając po pierwszej połowie 2025 roku 31% – poziom najniższy od siedmiu lat. Z drugiej strony cieniem na wizerunek LLA położyły się ostatnimi czasy oskarżenia o korupcję kierowane między innymi pod adresem Kariny Milei – siostry prezydenta, a zarazem szefowej jego sztabu i bliskiej współpracowniczki. Ekipa Mileia odrzuca te zarzuty jako bezpodstawną próbę zdyskredytowania ich przez opozycję, niemniej jednak sprawa z pewnością nie miała pozytywnego wpływu na wynik wyborczy.
Niepowodzenie LLA w Buenos Aires zaniepokoiło nie tylko Mileia, ale również rynek kapitałowy – po ogłoszeniu wyniku wyborów miał miejsce duży spadek na argentyńskiej giełdzie. Choć były to tylko wybory na szczeblu regionalnym, zarówno politycy, jak i inwestorzy traktują je jako wskaźnik nastrojów społecznych przed nadchodzącymi w październiku ogólnokrajowymi wyborami parlamentarnymi, w których na szali będzie połowa mandatów w Izbie Reprezentantów i ⅓ miejsc w Senacie. Prezydent otwarcie zapowiedział, że przed nadchodzącymi wyborami jego ugrupowanie musi przeprowadzić „samokrytykę”, analizując i naprawiając błędy w kampanii, które doprowadziły do porażki. Jednocześnie jednak Milei podkreślił, że nie zamierza rezygnować ze swoich postulatów prywatyzacyjnych, deregulacyjnych i liberalizacyjnych.
Nie ulega wątpliwości, że najbliższy miesiąc będzie trudnym sprawdzianem dla argentyńskich libertarian. Czy zdołają poprawić swoje notowania na tyle, by wynik nadchodzących wyborów był lepszy niż tych w Buenos Aires?
O tym rzecz jasna będziemy na bieżąco informować.
Stowarzyszenie Libertariańskie